Według tego kryterium poprzednie wybory wygrało Polskie Stronnictwo Ludowe, wprowadzając 4840 swoich przedstawicieli do wszystkich szczebli samorządu. Tym, którzy uważają, że nastąpiło to w wyniku przewagi gmin wiejskich nad miejskimi, trzeba przypomnieć, że we wcześniejszych wyborach najwięcej mandatów zdobył SLD.
Przeczytaj koniecznie: Wszystkie felietony Leszka Millera
Jednym z głównych powodów zwycięstwa ludowców było spożytkowanie wejścia Polski do Unii Europejskiej. Strumień pieniędzy, który zaczął płynąć do gmin i małych miast, został umiejętnie - przy obojętności SLD - naznaczony symbolem czterolistnej koniczynki. Widząc namacalne korzyści z obecności w Unii, wyborca sięgnął po partię Pawlaka i Kalinowskiego, który - jak to przedstawiano - skutecznie negocjował w Kopenhadze interesy rolników. Wprawdzie Kalinowski niczego w stolicy Danii nie negocjował, ale jak to w wyborach, liczyło się wrażenie, a nie fakty.
Samorządowa kampania rozkręca się i wraz z nią rośnie natężenie obietnic. Jak dotąd wszystkich przebiła krakowska PO, która obiecała mieszkańcom dawnej stolicy Polski metro. Jej szef oświadczył, że tylko Platforma może przekonać rząd, aby przekazał okrągłą sumkę na ten cel. Natomiast jeśli wybory wygra obecny prezydent Jacek Majchrowski, to premier Tusk prędzej rękę sobie odetnie, niż otworzy kiesę na ten projekt.
Kuszenie wyborców w innych miastach wygląda podobnie, przy czym nie brakuje odkurzonych przebojów. Zupełnie tak, jak postulaty Janusza Palikota przepisane z programów PO i SLD. Już dawno, bo w 2004 roku, likwidację Senatu, zmniejszenie liczby posłów, wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych i zniesienie immunitetu parlamentarnego Platforma wpisała w wielką akcję obywatelską "4 razy TAK".
Patrz też: Wybory samorządowe 2010 w Warszawie: O stołek powalczą Grokiewicz-Waltz, Olejniczak i Bielecki
Kampania zakończyła się sukcesem, zebrano 750 tysięcy podpisów, czyli znacznie więcej niż wymagane dla przeprowadzenia referendum. Partia Donalda Tuska w świetle kamer telewizyjnych złożyła zebrane podpisy u marszałka Sejmu i słuch po nich zaginął. Aż do mityngu w Sali Kongresowej, gdzie ich świeżość i powab odkrył poseł z Lublina, a wraz z nim entuzjaści, którzy uważają, że wszystko zaczyna się od Palikota.